Wiadomości nadlatują i odlatują, kiedy chcą, kiedy chcą, kiedy chcą...
Jak wiatr, to z południa, to z północy...

piątek, 1 lipca 2016

Bieżące (38)




Przegląd wybuchów wulkanicznych, 
krajowych i zagranicznych






Brexit



Obrazek mógłby się obyć bez komentarza, ale w cieniu historycznych wydarzeń coś się rusza i jak tam nie zerknąć! 

Oto Jarosław Kaczyński chce, "by było drugie referendum w Wielkiej Brytanii". Chcieć można, ale czy, podważając legalność brytyjskiego referendum, Prezes nie podważa przy okazji ważności wszystkich, a więc i polskich wyborów?

Od komucha Romana Werfela pochodzi sławne "ja rzucam myśl, a wy go łapcie". Z tych łapci red. Jerzy Wkurzak wyciągnął wniosek, że kto zbyt łatwo rzuca myślą, może się w łapciach znaleźć. Reszta redakcji "Bieżących" nie mogła nie przytaknąć.

Jeszcze George Soros, nie dokończył proroctwa, że "rozpad Unii Europejskiej jest w praktyce nieuchronny", jak Aleksander Smolar wystawił na światło dzienne swój sen, że oto  "otwiera się bezdenna niepewność co do losów Europy".

Raz jeszcze potwierdza się opinia, że jak Żyd w Europie kichnie, to zza oceanu dobiega "na zdrowie!". Kichanie w tym środowisku przybrało zresztą charakter epidemiczny. Zacytuję komisarza europejskiego Pierre'a Moscovici, który jął ostatnio dywagować: "O ile jest pewne, że większość mieszkańców naszego kontynentu jest, powiedzmy, religii chrześcijańskiej lub należy do kultury chrześcijańskiej, w chrześcijańskie korzenie Europy nie wierzę". Co też francuski tygodnik Minute skomentował w numerze z 13 maja słowami: "Dla komisarza europejskiego te korzenie są pewnie Bantu".

Und da liegt der Hund begraben, doda ze swojej strony redakcja "Bieżących", popisując się znajomością języka, który będzie obowiązywał w nadchodzącej IV Rzeszy.

Causa locuta, Roma finita?


Najwyższy czas, aby rozeszła się po kręgach katolickich i turystycznych wiadomość, że Rzym jest w rękach islamistów. Wyznał to przed włoskim żurnalistą brodaty osobnik o nazwisku Saydawi Hamid, a rewelacji postanowił nie ukrywać najpierw włoski dziennik il Giornale it, a za nim francuskie Médias-Presse-Info, które artykułowi nadało tytuł "Jesteśmy prawdziwymi islamistami i już podbiliśmy Rzym".






Widoczny na obrazku Saydawi Hamid jest duchowym przewodnikiem włoskiej gałęzi Tabligh Eddawa, ruchu misjonarzy islamskich zdzierających gardła od prawie stu lat. 

Apetyczny brodacz niczego nie owija w wielbłądzią skórę:
"Rzym jest już muzułmański. Dowodem naszego podboju jest fakt, że mamy w Rzymie największy meczet w Europie, w nasze święta modlimy się na placach publicznych, a w całości mamy w Rzymie 10 meczetów. Chodzę sobie po mieście w moim muzułmańskim stroju i nikt nigdy mnie źle nie potraktował. A dzieje się tak, bo ramiona Włochów są wobec islamu otwarte" (...) Islam (a nie chrześcijaństwo) jest naturalną religią ludzkości".
Czy w najbliższy Wielki Czwartek Saydawi zjawi się w Watykanie i wyciągnie kopyta do mycia, redakcja "Bieżących" pojęcia nie ma, ale, w razie pozytywnej reakcji ze strony papieża, objawów zaskoczenia nie okaże.



Jeszcze jedno "kłamstwo oświęcimskie"



Okazało się, że Joseph Hirt, były więzień Auschwitz, sam siebie wymyślił. A tak dobrze mu szło. Amerykańskie szkoły, uniwersytety i telewizja nie mogły się bez niego obejść. Przez dziesiątki lat 91-letni Hirt dawał w Stanach konferencje z zakresu Holocaustu i opowiadał, jak jego "28 kilogramowy pokryty skórą szkielet" skutecznie z obozu uciekł.


Został jednak ostatnio przyszpilony przez wścibską świnię w postaci turyńskiego profesora, Andrew Reid'a, który polazł słuchać go w Nowym Jorku i nie dość żodkrył, że obozowy numer został na męczennika naniesiony byle jak, to jeszcze wykrył, że wytatuowana na nim liczba porządkowa należała do Polaka, który przybył do Auschwitz dwa lata po tym, jak Hirt uciekł.

Tego rodzaju oświęcimskich i pozaoświęcimskich kłamstw dziwnie się w ostatnich 70 latach namnożyło.
Redakcja "Bieżących" mówi im zdecydowane NIE!




Z życia i twórczości papieża Franciszka...


Kiedy muzułmanin zabija w Orlando homoseksualistów, przepraszać powininni katolicy.



Niech Czytelnik przetrze oczy i okulary - najpierw zadeklarował to "wielki promotor homoseksualizmu", niemiecki kardynał Reinhard Marx, a potem wyjąkał papież Franciszek, w ramach swojej konferencji prasowej po powrocie z Armenii.
 





Papież poszedł zresztą dalej i podał całą listę rzeczy, za które Kościół, mimo starań Jana Pawła II, nie zdążył jeszcze przeprosić (patrz wideo od 38'38).


Więcej w Médias-Presse-Info, w artykule:  "Według papieża Franciszka,chrześcijanie powinni prosić o wybaczenie za masakrę w Orlando" (Selon le pape François, les chrétiens devraient demander pardon pour la tuerie d’Orlando !)
















Poseł Tarczyński łatwo zaprasza



Powszechne zgorszenie leje się po mediach z powodu twittowego zaproszenia, jakie poseł PiS, Dominik Tarczyński, wystosował do Lecha Wałęsy. 




(Znalezione w sieci)
Okazuje się, że Dominik zaprosił Lecha w związku z jego uprzejmą zapowiedzią:
"Dziś możemy tylko powiedzieć jedną jeszcze rzecz: kochani, którzy widzicie, że ten układ łamie prawo, i wy od nich otrzymujecie stanowiska, zapamiętajcie: to się skończy i wytniemy was, z korzeniami wyrwiemy od sołtysa do ministra."
Kto chce, niech się treścią twitta ("Zapraszam Cię na solo bydlaku!") gorszy. O tekście zaproszenia decyduje jednak zapraszający, a adresat zawsze ma prawo nie skorzystać i zostać w domu, żeby sobie pograć w warcaby z komputerem.

Pozostaje kwestia: czy szanujący się poseł może zapraszać byle kogo? 
Tu redakcja "Bieżących" wyraża wobec postępku Tarczyńskiego dezaprobatę - nie dość bowiem, że rekordzistę świata w skoku (przez stoczniowy płot) Tarczyński zaprosił, to go jeszcze zaprosił na "solo".

O tempora, o mores! 

Czy te uszy mogą kłamać, chyba nie


Renata Kim rozmawia w Newsweeku ze Szczuką: "Stop Aborcji? Szczuka: Mroki średniowiecza, barbarzyństwo". 
Mniejsza o dziwnie postarzałą Szczukę, która w wywiadzie rzęzi "Będziemy zbierać zwłoki kobiet, będziemy czekać aż będzie ustawało tętno?". Gdybym miał interesować się wszystkimi, którzy w mediach mówią i piszą, miałbym łeb wypełniony mokrą gąbką jak Kazia, ale tym razem, kiedy po raz pierwszy widzę i słyszę agresywną Renatę Kim, zadaję sobie doraźne pytanie kim jest Kim?

 

Z jej internetowych zwierzeń wynika, że jest protestantką, która "bezpieczny swojski dom znalazła w parafii ewangelicko-reformowanej, gdzie kazanie trafia wprost do serca, ale i każe się zastanowić".


Informacja trafiła mi do serca, ale na zastanawianie się nie mam czasu.



Wspomnę tylko, że jakoś tak, sam nie wiem dlaczego, przypomniał mi się przedwojenny dialog sędziego z podsądnym:
- Nazwisko?
- Blumenkranz.
- Imię?
- Moryc.
- Wyznanie?
- Rzymski katolik.
- A poprzednie?
- Oj, pan sędzia będzie się śmiał: protestant.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.